Tak było z depresją
Choroba? Hmmm, cieżko to nazwać chorobą ... To taki dziwny stan mojego umysłu, to myśli, których nie kontroluje i nie mogę ich zmienić. To czarne barwy, to odchłań, z której nie możesz się wydostać.
Nawet leki nie działają tak jak Ty tego oczekujesz... Przynajmniej u mnie tak jest. Jak u mnie jest, zapytasz? Jest tak, że widzę i czuję, że stanie się coś strasznego, katastroficznego, coś co spowoduje, że nie będę cieszyć się życiem. O czym ja pisze... Przecież życiem od kilku miesięcy już sie nie cieszę, nawet zakupy nie robią na mnie żadnego wrażenia... Dziwne? Wcale nie ... Tak właśnie jest w tym stanie beznadziejności - przyjemności nie mają dla Ciebie żadnego znaczenia, a zwykłe rzeczy są tak szare i puste jak ...
Trudno to przyrównać do czegoś, może tylko do studni bez wody. Duszę się w tym stanie, nabieram powietrza i nic, nie czuje zupełnie nic. Bo w tej "chorobie" prócz negatywnego myślenia, jest jeszcze pustka emocjonalna, która ogarnia całe moje ciało.
Kiedy się to zaczęło? Cieżko sobie przypomnieć, ale myśle, że kilka lat temu, kiedy na swojej drodze spotkałam kogoś, kto bardzo obniżył wiarę w moje możliwości.
To był mężczyzna, starszy, dystyngowany, wykształcony. A jak on cudnie manipulował innymi, mną rownież, doprowadzał mnie do płaczu, do szaleństwa. Praca z nim to był ciągły, narastający stres, z którym sobie nie radziłam (ale myślałam, że sobie radzę). Były dni kiedy czułam się lepiej, ale to były krótkie momenty, których teraz nie pamiętam.
Pamiętam tylko to co było złe.... Czy my tak mamy, że wspominamy tylko to co jest ohydne? Cały czas zadaję sobie to pytanie. I brakuje odpowiedzi. Jedyne czego pragnę w tej chwili to "święty spokój", tego mi brakuje, bo depresja to chaos, wir, krzyk, napięcia i szum, który nawiedza mój umysł od ponad 14 lat, nieustannie...
Dodaj komentarz